HELENA STADNICKA (1903-1986)
MŁODOŚĆ (okres rosyjski)
Przyszła na świat w Wilnie 11 lutego 1903 roku, jako córka Teodora Jasiewicza i Zofii ze Słomczyńskich. Ojciec Teodor Jasiewicz, z wykształcenia inżynier komunikacji, był profesorem Politechniki oraz pracownikiem Ministerstwa Komunikacji. Matka - Zofia Jasiewicz była córką Słomczyńskiego - prezydenta Sandomierza i Słomczyńskiej z domu hrabiny Wężyk. Rodzice zadbali o staranne wykształcenie Heleny. Średnie zdobyła w ośmioklasowej pensji św. Katarzyny prowadzonej przez księżną Ledóchowską w Petersburgu. Latem wyjeżdża do Szwecji, gdzie księżna Ledóchowska miała swoją rezydencję pod Sztokholmem i tam prowadziła pensjonat dla dziewcząt polskich, dokształcając ich w językach a także dając przedstawienia na tematy polskie połączone z odczytami o Polsce w języku szwedzkim. Już wówczas Helena popisywała się w improwizacjach tańców polskich czując wyraźny pociąg do tej sztuki.
Tańce kochała od dziecka. W Petersburgu po kryjomu zaczęła chodzić do pewnej prywatnej szkoły baletowej, prowadzonej przez dwóch braci tancerzy baletu przy operze cesarskiej - Czekryginych. Trwało to niedługo, ponieważ wskutek działań wojennych rodzina Jasiewiczów przeniosła się do Moskwy. Wyjazd do Moskwy wiązał się z przeniesieniem Ministerstwa Komunikacji, w którym pracował ojciec Heleny pan Teodor. W Moskwie Helena już całkowicie poświęciła się tańcu. Podstawowe studia baletowe odbyła w szkole baletowej przy Teatrze Wielkim. Jej nauczycielami tańca byli: Tichamirow, Smolcow, Gelcer, Mosłowa, Żukow, Gorskij oraz Mordlin - ówczesne sławy z dziedziny baletu. Oni odkryli jej wielki talent, nie tylko jako tancerki, ale także jako choreografa - nauczyciela.
Ówczesny okres wspomina Helena w swoich zapiskach:
„...cała Rosja była przepojona po prostu tańcem. Nie było przedstawienia bez baletu, czy to na większych scenach czy na mniejszych. Ulicami szły dziewczęta z walizeczkami, biegnąc wesoło do różnych szkół baletowych, których było pełno w Moskwie. Stale jakieś popisy tych szkół, gdzie cała kompania uczących się z zamiłowaniem tego fachu dziewcząt i w mniejszej ilości chłopców z przejęciem krytykowała lub chwaliła różne występy.”
Zwrócono więc uwagę na jej zdolności pedagogiczne. Mordlin - tancerz i nauczyciel w Teatrze Wielkim - miał też prywatną szkołę baletową przy ul. Pietrowka 14. W tej to szkole zatrudnił młodą tancerkę Helenę w charakterze nauczycielki tańca. Po wyjeździe Mordlina do Kijowa szkoła przy ul. Pietrowka 14 została szkołą Heleny Jasiewicz. Oprócz prowadzenia szkoły tańca, pozostawionej jej przez Mordlina, Helena pracowała w teatrze Stanisławskiego. Nauczała tam scenicznych ruchów artystów, z czego jak potem napisała „... była w wtenczas bardzo dumną. Z żalem opuszczała Rosję jako emigrantka. Żal mi było Moskwy tak przepojonej szczerym ukochaniem baletu.”
Krótki pobyt w Polsce i wyjazd za granicę
Helena powraca do Polski w roku 1923. Zostaje przyjęta do Opery Warszawskiej, gdzie pracuje przez kilka lat. Lecz, jak zapisze potem „...poziom baletu był o wiele niższy niż w Rosji, toteż... po paru latach wyjechałam za granicę...”
Pojechała do Paryża. Tam działał słynny Balet Rosyjski Sergieja Diagilewa. Dostała się do tego baletu i występowała w nim jako tancerka. Z zespołem tym tańczyła w Anglii, Holandii, Niemczech, Francji i Hiszpanii. Po latach wspomina: „W Paryżu dostałam się do trupy słynnego baletu rosyjskiego Diagilewa. Z trupą ta przez szereg lat jeździłam będąc w Anglii, Holandii, Niemczech, a przeważnie we Francji był najdłuższy sezon. Zimą w Paryżu, latem w Monte Carlo, Nicei...”
Jak wielką role odegrał Sergiej Diagielew w rozwoju nowoczesnego baletu możemy przekonać się sięgając choćby do encyklopedii. Postać znana na całym świecie. Jego nazwisko i nazwa baletu Les Ballets Russes można spotkać nawet w wielu powieściach, między innymi w powieści słynnej amerykańskiej autorki bestselerów Danielle Stelle - „Kalejdoskop”, której bohaterka tańczy u Diagilewa.
Jak wielki talent musiała mieć Helena Jasiewicz, że zatrudnił ją Diagilew, który do swego baletu zatrudniał najznakomitszych kompozytorów, tancerzy, choreografów i scenografów.
Po śmierci Diagilewa Helena wyjeżdża do Hiszpanii. Tam zatrzymuje się w Barcelonie i podejmuje pracę jako tancerka w Teatro del Lincco. Tańcząc w teatrze barcelońskim ma nawet sposobność popisywać się przed królem Hiszpanii. W Barcelonie otworzyła własną szkołę tańców klasycznych, które w Hiszpanii stały na niskim poziomie. Natomiast sama zafascynowana muzyką hiszpańską studiuje oryginalne tańce hiszpańskie oraz piękną i trudną grę na kastanietach. Potem zaangażowana została do baletu słynnej tancerki rosyjskiej Anny Pawłowej (A. Pawłowa wcześniej tańczyła u Diagilewa w jego słynnym balecie Les Balets Russes) Helena była w Afryce gdzie również interesowały ją tańce. Stęskniona za krajem, kończy swoje zagraniczne wojaże i w 1929 roku wraca do Polski.
Praca w Warszawie
Zamieszkała w Warszawie i od razu zajęła się tańcem. W gmachu Filharmonii Warszawskiej przy ul. Sienkiewicza 8 otworzyła własną szkołę baletową pod nazwą Studium Baletowe Heleny Jasiewicz. Sumiennie wpajała w uczennice nabytą przez lata wiedzę. Szkoła była zarejestrowana w Ministerstwie Oświaty i Kultury, lecz tylko raz otrzymała niewielkie subsydium na wyjazd do Drezna na kurs nauczycielski okrzyczanej niemieckiej tancerki Mary Wigman. Studium baletowe działało przez 10 lat. W zakres nauki wchodziły przede wszystkim lekcje tańca klasycznego. Taniec klasyczny polega na bardzo skrupulatnym wypracowaniu wszelkich pozycji nóg, wyrobieniu lekkości, poznaniu wszelkich pas, z których potem składa się całość tańca. Taniec klasyczny jest podstawą do wszystkich innych tańców, gdyż jest najtrudniejszy i najbardziej wyrabiający estetyczne ruchy. Poza tym w zakres nauki wchodziły tańce charakterystyczne, przede wszystkim polskie jak mazur, kujawiak, oberek, tańce góralskie. Tańce rosyjskie- bojarski, trepak, gopak, kamaryński, lezginka. Tańce węgierskie- czardasz, włoskie - tarantella, wschodnie, tańce hiszpańskie z grą na kastanietach. Gra na kastanietach jest dość trudna ale daje nadzwyczajny efekt. Sztukę gry na kastanietach przywiozła Helena z Hiszpanii, grała na nich wspaniale i uczyła tej gry. W szkole prowadzona była również akrobatyka jako przedmiot wyrabiający giętkość potrzebną w tańcach.
Po wybuchu wojny i wkroczeniu wojsk niemieckich do Warszawy Helena nie zaprzestała swoje działalności. Przez całą okupację aż do wybuchu Powstania Warszawskiego 1.08.1944 r, dawała prywatne lekcje tańca w jednej z sal Filharmonii. W czasie Powstania wszystko zostało zniszczone i nie dało się już pracować. W swoich zapiskach tak wspomina te ciężkie chwile : „W skutek działań wojennych sala moja w gmachu Filharmonii Warszawskiej została doszczętnie rozbita, jak i piękny fortepian Bechsterna. Cały zbiór cennych, oryginalnych nut przywiezionych z zagranicy, piękne kostiumy, hiszpańskie szale, kastaniety z hebanowego drzewa, wszystko spalone.”
Nie mogła odżałować tych wspaniałych rzeczy. Miała nadzieję, że z czasem pojedzie do Hiszpanii i znów przywiezie te skarby jak je nazywała.
Po ciężkich przejściach Helena opuszcza Warszawę. Postanawia osiedlić się w Radomiu i tu postawić na odpowiednim poziomie tak umiłowaną przez siebie sztukę tańca.
Okres radomski
Jest okres stalinizmu. Władza ludowa zaczyna mozolnie budować socjalistyczną świadomość narodu. Likwidowana jest większość fundacji i stowarzyszeń. Stosowane są nakazy pracy. Helena Jasiewicz, już wówczas Stadnicka (poślubiła Wacława Michała Stadnickiego) stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nie jest łatwo, zwłaszcza kiedy ma się takie pochodzenie.
Ale taniec jest dla Heleny Stadnickiej najważniejszy. Szkoła baletowa musi w Radomiu być.
Otrzymuje pismo z Ministerstwa Kultury i Sztuki:
„Rzeczpospolita Polska Ministerstwo Kultury i Sztuki Departament Muzyki. Ldz. 4178/45 Warszawa dnia 18 lipca 1945 roku.
Do ob. Heleny Jasiewicz Stadnickiej w Radomiu. Ministerstwo Kultury i Sztuki poleca Obywatelce zorganizować Szkołę Baletową w Radomiu. W/z Dyrektora Departamentu Muzyki / mgr Stanisław Golachowski.”
Szkoła została zorganizowana. Była to prywatna szkoła Heleny Stadnickiej i mieściła się przy ul. Piłsudskiego 1 w jej mieszkaniu. Z dwóch pokoi, usuwając ścianę zrobiono salę, w której to chociaż w skromnych warunkach w ciągu 18 lat ćwiczyło setki młodzieży i dzieci.
Szkoła była prywatną do 1950 roku. Od 1 września 1950 roku zarządzeniem Ministerstwa Kultury i Sztuki została przekształcona na Ognisko Choreograficzne. Szkoły prywatne nie mogły już wówczas istnieć, podobnie jak zakłady pracy, warsztaty, restauracje i inne instytucje prywatne. Zmieniły się również zapisy w dokumentach. Helena Stadnicka musiała teraz pisać- urodzona w Wilnie ZSRR, ukończyła Szkołę ogólnokształcącą w Leningradzie. Musiała także zdobyć odpowiednie kwalifikacje instruktora - specjalisty, gdyż studia baletowe zdobyte przed wojną były niewystarczające dla władzy ludowej. Te kwalifikacje to:
- egzamin z zakresu wiadomości ideologicznych złożony przed Państwową Komisją Egzaminacyjną w Kielcach (1952 r.)
- weryfikacja instruktora kat. I w zakresie specjalizacji - taniec (1953 r.)
- już później bo w roku 1968 Kurs Centralny Propedeutyki z Zajęć Technicznych w Szkołach Podstawowych Wiodących organizowany przez COM- Warszawa
1 września 1954 r. Ognisko Choreograficzne zostało przekształcone w Społeczne Ognisko Baletowe. (Dz.U. Nr 5 poz. 25 z dn. 15.09 1945 r.) i pod tą nazwą działało, cały czas prowadzone prze Helenę Stadnicką do 31.08.1981 r.
Po otwarciu szkoły w 1945 r. ówczesna prasa radomska donosiła: 1 lipca p. Stadnicka, rutynowana profesorka tańca, otworzyła mając parę uczennic, szkołę rytmiki, plastyki, tańca klasycznego i scenicznego. Od tego czasu napływają ciągle nowe kandydatki, tak, że trzeba szukać większego lokalu na gwałt. W szkole ruch i gwarno, bo co dzień odbywają się ćwiczenia...”
Ale nowego lokalu nie otrzymała. Pracowała w takich warunkach przez wiele lat. W latach 70 -tych Ognisko przeniosło się do lokalu przy ul. Żeromskiego 4, ale i tam warunki nie były zadowalające.
Pod koniec każdego roku szkolnego odbywały się publiczne popisy uczniów. Pierwszy publiczny popis był wielka atrakcją dla występujących jak i dla publiczności, w której oczywiście w początkach pracy Szkoły dominująca częścią były rodziny młodych artystów.
Popisowe imprezy to: „Ważki”, „Taniec marynarski” (z czteroletnim kapitanem), „Tańce o obręczami”, „Góralski”, „Kozaczek”, „Krakowiak”.
Aby dzieci i młodzież tańczyły takie tańce trzeba było wiele pracy, nauczenia podstaw klasycznego baletu, rytmiki. Taniec ludowy wymaga mniej klasyki lecz podstawy tańca klasycznego są ogromnie ważne i konieczne, aby był wyższy poziom tych tańców. W wywiadzie dla prasy prof. Stadnicka mówiła „Tak, praca jest ciężka, wciąż nowe zespoły, nowi tancerze. Element zupełnie nieprzygotowany często nie posiadający nawet pojęcia co to jest takt czy rytm. Ale są jednostki szczególnie uzdolnione, nawet utalentowane. Niestety, dotychczas stawiało się na szybkość; jakiś zespół montowany przypadkowo w zakładzie pracy, zgłaszał się, aby w ciągu paru tygodni, nieraz 3, 4 wyuczyć go tańca na projektowany występ. A tu przecież trzeba by zaczynać od alfabetu tanecznego, nauczyć najpierw poruszać się właściwie... Bez umiejętności podstaw tańca klasycznego nie można postawić naszych zespołów tanecznych na właściwym poziomie.”
To właściwie było największym zadaniem szkoły baletowej pani Heleny - dawać jak najwięcej podstaw tańca klasycznego. Uczniowie ogniska baletowego biorą udział w przeróżnych imprezach na terenie miasta, zawsze z sympatią przyjmowani i oklaskiwani. Bardzo starannie przygotowywali się uczniowie ogniska do występów na uroczystościach 800-lecia Radomia. Ówczesna prasa donosiła: „Helena Stadnicka jest założycielką ogniska baletowego, w którym obecnie rozwija swe umiejętności około 120 uczniów. Ostatnio z najzdolniejszych uczniów ogniska utworzony został balet, który wraz z orkiestrą symfoniczną przygotowuje się do występów na uroczystościach, który wraz z orkiestrą symfoniczną przygotowuje się do występów na uroczystościach 800-lecia Radomia.”
Szkoła klasycznego baletu jest trudna i mało kto ma tyle cierpliwości by wytrwać parę dobrych lat i zdobyć ten kurs stając się artystą na wyższym poziomie. Ale byli tacy wytrwali i uzdolnieni w ognisku baletowym. Uczennica ogniska Grażyna Tuszyńska została przyjęta do Państwowej Szkoły Baletowej w Warszawie. Talent jej doceniła Halina Hulanicka nauczycielka tej szkoły, która przyjeżdżała na konsultacje do Ogniska. Henryk Szydłowski uczeń Ogniska został przyjęty do Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze”.
Będąc w Radomiu z występem dyrekcja Zespołu po przeegzaminowaniu zaangażowała go. Wielce uzdolnionym uczniem Ogniska był Tadeusz Zlamal, który później został solistą Opery Bałtyckiej i tańczył z Lidią Skrzypkówną, która jako młoda dziewczynka uczyła się w szkole baletowej Heleny Stadnickiej w Warszawie. Tadeusz Zlamal odnosił sukcesy zagranicą, między innymi w duecie tanecznym a Alicją Boniuszko na scenie nowojorskiej Carnegi Hall.
Najzdolniejszym i najbardziej wytrwałym uczniem Ogniska był Zbigniew Strzałkowski, późniejszy pierwszy solista Opery Warszawskiej. W artykule ”Krzyszkowska i Strzałkowski w Stanach Zjednoczonych” (Ekspress wieczorny z dn. 23.12.1957 r.) Czytamy między innymi: „... Maria Krzyszkowska i solista tegoż baletu Zbigniew Strzałkowski występowali w Milwaukee w Stanach Zjednoczonych na wielkim koncercie w Filharmonii. Trudno opisać sukces naszych artystów. Olbrzymia sala huczała od grzmotów oklasków i okrzyków...”.
W Ognisku Baletowym kształcił się także Andrzej Stadnicki, syn pani Heleny. Andrzej wychowany w atmosferze muzyki i tańca od najmłodszych lat wchłaniał w siebie sztukę. Już jako zupełnie małe dziecko występuje na okolicznościowych akademiach. W artykule prasowym „Dzieci dla dzieci” czytamy: „Spośród licznych wykonawców wymienić należy Andrzeja Stadnickiego, który deklamował, grał na harmonii i skrzypcach...”.
W innym artykule - „Na marginesie radomskiego Festiwalu” (28.08.1952r.) możemy przeczytać: „Dopuszczony do drugich eliminacji Krakowiak wykonany przez młode dziewczęta, stał się prawdziwą atrakcję dzięki pięknemu solowemu występowi małego Andrzeja Stadnickiego, który tańczył grając równocześnie na harmonii. U chłopca tego prócz wybitnej muzykalności, znać wyraźnie rezultat technicznych ćwiczeń tanecznych...”.
Andrzej ma jednak większe zamiłowanie w kierunku pedagogicznym i twórczym. W roku 1955 z autentycznych obrzędów naszego regionu odtwarzał obrazek ludowy „Wesele radomskie”, wystawione przez zespół taneczny z Radomia na Festiwalu Młodzieży w Warszawie. Andrzej Stadnicki studiuje potem na wydziale pedagogicznym Akademii Muzycznej w Warszawie. Przez 5 lat pracuje jako choreograf w Pałacu Młodzieży w Warszawie, gdzie w „Biuletynie Pedagogicznym” drukowane są tańce jego układu. Zamiłowaniem do tańca i muzyki przesiąkł w Radomiu w Ognisku baletowym swojej matki.
Nauczanie tańca, to nie tylko praca w Ognisku. Helena Stadnicka traktuje tańce niemal jak zadanie misyjne swojego życia. Gdzie byli chętni do tańca, tam była tez ona. Pracowała z zespołami tanecznymi wielu radomskich instytucji. Na zespoły taneczne była wówczas moda. Szczególnie w latach 50 -tych i 60-tych. Telewizja dopiero zaczynała kiełkować, ludzie mieli więcej czasu, działały kluby przyzakładowe a w nich uczono tańca, śpiewu...
Przy każdej większej fabryce czy przedsiębiorstwie istniał zespół taneczny. Pani Helena Stadnicka pracowała chyba ze wszystkimi zespołami tanecznymi radomskich zakładów:
- od 1946 do 30.06.1953 w Radomskiej Fabryce Papierosów,
- od 1.09.1947 do 30.06.1966 w Domu Kultury Zakładów Metalowych,
- od 1948 do 1.05.1967 w Domu Kultury Kolejarzy,
- od 1953 do 31.05.1960 w Sp. Pracy „Mechanik”,
- od 1.04.1954 do 30.09.1965 w Sp. Pracy „Świt”
Największe sukcesy odnosił zespół taneczny Związku Zawodowego Kolejarzy.
W swoich zapiskach pani Helena Stadnicka tak wspomina o nim: „W pewnym okresie zespół taneczny Związku Zawodowego Kolejarzy składał się w większej ilości z adeptek i adeptów ośrodka baletowego. Wyraźne były rezultaty. Zespól ten był przodujący”.
Oto kilka recenzji o zespole:
- 21 stycznia 1953 roku „Pierwsze miejsce zajął zespół taneczny ZZK, który opanowaną techniką, dynamiką tańca i wesołymi przyśpiewkami ludowymi wywołał entuzjazm publiczności...”
- “Niewątpliwie na uznanie zasługuje zespół taneczny ZZK, który dał najbogatszą część programu...”
- 29 lipca 1955 roku - Zespół taneczny ZZK już trzy lata z rzędu zdobywał pierwsze miejsce na eliminacjach powiatowych, dwukrotnie był on wyróżniony w eliminacjach wojewódzkich, a za trzecim razem jedzie na centralne...”
Powróćmy jeszcze do pracy w Ognisku. Jako pewna odskocznia od normalnego szablonu szkoły baletowej była przez pewien czas ciekawa praca z głuchoniemymi. W Ognisku Baletowym prof. Helena Stadnicka uczyła tańców zespołowych 16- osobową grupę młodzieży głuchoniemej. Praca była ciężka zarówno dla prof. Stadnickiej jak i dla tancerzy, ale jak wielce satysfakcjonująca. Bo przecież ta młodzież musiała liczyć takty chcąc utrzymać się nie tylko w rytmie, lecz zgodnie wykonywać skomplikowane figury. „To mój najmilszy komplet - mówiła pani Helena - tyle w nich zapału i dobrych chęci, i żadnych grymasów...”.
Oprócz pracy z zespołami tanecznymi działającymi przy zakładach pracy była oczywiście praca z młodzieżą szkolną. Prof. Stadnicka uczyła tańca w wielu radomskich szkołach.
Zespoły taneczne działające w szkołach nie rozwijały by się tak, gdyby nie pomoc pani Heleny. To ona uczyła je pierwszych kroków, podstawy tańca, a potem układów tanecznych. Pracowała w szkołach:
- od 1.09.1947 do 20.06.1957 w II LO im. Marii Konopnickiej,
- od 1.09.1953 do 31.08.1955 w Technikum Mechanicznym,
- od 1.09.1969 do 20.11. 1986 w Technikum Budowlanym,
- od 1.09.1970 do 24.06.1978 w Technikum Skórzanym,
- od 1.10.1976 do 31.08.1986 w Państwowym Domu dziecka Nr 1
Najbardziej związana była z „Budowlanką”. Z zespołami artystycznymi działającymi przy tej szkole pracowała 17 lat. Wizytówką Zespołu Szkół Budowlanych był zespół artystyczny „Kamerton”, laureat wielu nagród i wyróżnień. W skład zespołu wchodziły : chór, zespół taneczny i muzyczny, zespół recytatorski oraz zespół gimnastyki artystycznej.
Zespołem tanecznym kierowała prof. Stadnicka. Sukcesy „Kamertonu” to między innymi jej zasługa. To jej zasługa, że przez 10 lat istnienia „Kamerton” zdobył wielką popularność a tańce w jego wykonaniu tak podobały się publiczności. W ciągu jednego tylko roku „Kamerton” dawał 25 występów a bogaty i różnorodny program oglądało 12 tys. widzów.
Twórca tych sukcesów była wspaniała kadra instruktorska a wśród niej pani Helena Stadnicka. Nie opuściła żadnej próby „Kamertonu”. Zawsze była na czas, nie były przeszkoda nawet takie dolegliwości, jak złamanie obojczyka na śliskich stopniach schodów Technikum Budowlanego, po próbie „Kamertonu”. Za swoją pracę w Zespole Szkól Budowlanych prof. Stadnicka otrzymała Medal Komisji Edukacji Narodowej. Został on wręczony pani Helenie na uroczystościach 60- lecia Szkoły w roku 1979.
Najdłużej jednak bo aż 34 lata związana była Helena Stadnicka z Młodzieżowym Domem Kultury. Pracę swoją rozpoczęła w MDK-u 1 września 1952 roku w charakterze choreografa - instruktora zespołów tańca ludowego, tańców charakterystycznych i rytmiki. Należała do tych pracowników, którzy jako pierwsi podjęli trud organizacji placówki.
Pracowała z dziećmi małymi. Uczyła je pierwszych kroków tanecznych. Nauka tańca prowadzona przez panią Helenę dawała dzieciom nie tylko podstawowe przygotowanie ale także wzbudzała zainteresowanie tą piękną dziedziną sztuki. Często ze względów zdrowotnych dla dzieci rytmika czy ćwiczenia przy drążku były również zalecane przez lekarzy.
Zespoły taneczne prowadzone przez panią Helenę reprezentowały Młodzieżowy Dom Kultury na imprezach ogólnomiejskich, środowiskowych i wojewódzkich osiągając dobre lokaty. W MDK-u była zawsze, każdego dnia. Kochała ten dom i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Przeciętnie 120 uczestników rocznie poznawało podstawowe zasady sztuki tanecznej na zajęciach w MDK prowadzonych przez panią Helenę Stadnicką. Zajęcia cechowała zawsze dobra organizacja, atrakcyjność, pomysłowość, miła, serdeczna atmosfera i doskonała znajomość warsztatu pracy. A przecież w MDK-u praca pani Heleny nie była nigdy pełnoetatowa. Ale była jej pasją. Kiedy w 1982 roku wspólnie z innymi pasjonatami z „Emdeku” panami Bogdanem Elżanowskim, Jerzym Hallem, Zdzisławem Kuleszą i Piotrem Wykrotą otrzymała Helena Stadnicka zespołową nagrodę im. Jana Kochanowskiego, którą przyznano za wieloletnią działalność i osiągnięcia w pracy dydaktyczno-wychowawczej i wkład w upowszechnianiu kultury. Udzielając wywiadu powiedziała: „taniec to połączenie muzyki z ruchem, to poezja. Wydaje mi się, że młodzież staje się bardziej uduchowiona, uczy się nie tylko tańca w dosłownym tego słowa znaczeniu. A ja kocham taniec, kocham młodzież. Czy pan wie, że nieraz odwiedzając „Emdek” moje wychowanki, niektóre teraz przychodzą już nawet z wnuczkami. Jeśli tak można, to wychowuje trzecie pokolenie. Jak ten czas leci..”.
Tak, czas leciał nieubłaganie ale pani Helena zawsze była w swoim ukochanym „Emdeku”. Służyła radą, pomocą młodszym koleżankom.
Pewnego listopadowego dnia 1986 roku pani Helena nie pojawiła się w „Emdeku”. Było to zaskoczenie dla wszystkich pracowników. Przez 34 lata była zawsze. Przemęczenie praca, chwilowa niedyspozycja, pewnie wróci za kilka dni. Lecz za kilkanaście dni wszyscy wchodzący do MDK-u czytali nekrolog umieszczony na drzwiach:
„5 grudnia 1986 roku zmarła Helena Stadnicka...”.
Odeszła wieloletnia, zasłużona dla polskiej choreografii pedagog, przyjaciel młodzieży, wychowawca wielu pokoleń znakomitych tancerzy.
Któż nie znał jej szczupłej sylwetki przesuwającej się ulicami naszego miasta?
Z próby na próbę, z zakładu do zakładu, ze szkoły do szkoły, z Domu Kultury do Domu Dziecka. Całe swoje życie, bez reszty, do końca wypełniła Pani Helena sztuką tańca, czyniąc taniec treścią swojego bogatego artystycznie życia. Była wzorem skromności. Niechętnie podejmowała temat, który dotyczył jej osoby. Wzbraniała się przed propozycją zorganizowania jubileuszu 50 lat pracy pedagogicznej i wychowawczej. Zawsze sprawy zespołów tanecznych były ważniejsze niż jej sprawy. Nie liczyła swojego czasu dla spraw kultury. A czy kultura radomska umiała ten czas wielkiego choreografa właściwie irracjonalnie wykorzystać?
9 grudnia o godz. 9.00 w Radomskiej Katedrze Opieki NMP odprawione zostało nabożeństwo żałobne. Wzruszające było ostatnie pożegnanie Pani Heleny przez rzeszę radomian, przyjaciół Jej osoby i wielbicieli. Talentu. Wśród szpaleru dziewcząt i chłopców ubranych w stroje ludowe trumna została wniesiona do Katedry. W ostatniej drodze do Warszawy na Cmentarz Powązkowski towarzyszył swojej nauczycielce cały zespół „Kamerton”, przedstawiciele zespołów Technikum Skórzanego i współpracownicy z Młodzieżowego Domu Kultury, w którym do ostatnich dni pracowała jako instruktor choreografii. Pożegnali swoją droga koleżankę i nauczycielkę słowami wypowiedzianymi nad jej grobem: „Prof. Helena Stadnicka - mała, drobna, krucha kobieta. A ileż w tej filigranowej istocie było niespożytej energii, pasji, umiłowania tego, czemu poświęciła swe pracowite życie- szerzeniu kultury i sztuki tanecznej. Wszędzie tam, gdzie przyszło jej działać, wszędzie tam, gdzie znajdowała choćby najmniejszą grupę ludzi przejętych tak jak Ona potrzebą kształtowania i rozwijania piękna poprzez ruch taneczny.
Byłoby błędem - zawężanie zasług prof. Heleny Stadnickiej - do prowadzenia zespołów tanecznych w różnych instytucjach, Szkołach, Domach Kultury, Domach Dziecka czy Ogniskach. Wyjątkowa osobowość tego niezwykle skromnego człowieka sprawiała, że kształtowała także kulturę bycia, postaw życiowych jakże surowej nieraz pod tym względem młodzieży..... Poprzez te lata pracy wśród nas stała się nam niezbędna i tak niezwykle niezawodna. Jakiekolwiek przygotowania podejmowały nasze zespoły artystyczne była tam pani profesor.
Niezależnie od stanu zdrowia i samopoczucia, charakterystyczna drobna sylwetka przesuwała się wśród młodzieży, korygując, zachęcając, mobilizując. Nie pamiętająca o zmęczeniu, o znużeniu tak naturalnym po tych latach pracy, podejmująca jeszcze jeden i jeszcze następny trud wyjazdu z grupą na występy...”
„... Nam pozostawiła jako testament, jako zobowiązanie do zachowania ciągłości w sztafecie pokoleń, przeświadczenie, które realizowała całym swym pracowitym życiem, że: „piękno na to jest, by zachwycało do pracy, a praca - by się zmartwychwstało” (C. K. Norwid)
Pani Helena Stadnicka na zawsze wtopiła się w historię Radomia jako organizatorka i współtwórczyni osiągnięć kulturalnych i artystycznych tego miasta jako prawy, szlachetny Człowiek. Sama o sobie powiedziała kiedyś:
„Nigdy nie miałam aspiracji do wielkiej sławy. Starałam się pracować po prostu solidnie, bo kocham sztukę. Połączenie ruchu z muzyką jest dla mnie prawdziwą poezja, a obserwowanie wzbogacania ludzkich wnętrz wrażliwością na piękno - treścią życia.”
Syn kontynuatorem dzieła matki
Sztukę i muzykę kocha także prof. Andrzej Stadnicki, który w pewnym sensie kontynuuje dzieło swojej matki. Wykładowca Akademii Wychowania Fizycznego, Akademii Muzycznej i Podyplomowego Studium Wychowania Muzycznego dla Nauczycieli Akademickich w Warszawie, a także gościnnie w rożnych uczelniach, m in. w Magdeburgu, Dortmundzie, Berlinie i Furstenwalde, najdłużej związany jest z Akademią Pedagogiki specjalnej, gdzie od 1967 r. kształci nauczycieli placówek specjalnych, gdyż jego zainteresowania koncentrują się na wychowaniu muzyczno-ruchowym ukierunkowanym na potrzeby rewalidacyjne, resocjalizacyjne i terapeutyczne.
Prof. Andrzej Stadnicki jest autorem systemu opartego na zastosowaniu znaków pisma nutowego do notacji ruchu oraz książek, referatów, pomocy dydaktycznych i programów kształcenia muzyczno-ruchowego studentów i dzieci specjalnej troski. Publikuje w języku polskim i niemieckim. Jego wystąpienia i publikacje koncentrują się głównie wokół problematyki wychowania muzyczno-ruchowego, muzyki, tańca, notacji ruchu z muzyką, pedagogiki specjalnej i terapii akustyczno-wibracyjnej.
Kiedy pan Andrzej Stadnicki opracował zapis ruchu tanecznego - prasa w artykule „A. Stadnicki twórcą rewelacyjnego zapisu ruchu tanecznego” pisała - „Expres Wieczorny” doniósł „Polak twórcą rewelacyjnego zapisu ruchu tanecznego.”
Z przyjemnością możemy donieść, że owym Polakiem jest mgr Andrzej Stadnicki, syn zasłużonej dyrektorki Ogniska Baletowego w Radomiu, Heleny Stadnickiej.”
We wspomnianym artykule czytamy: „Potrzeba jest matką wynalazków”. Twierdzenie to potwierdza przykład mgr Andrzeja Stadnickiego, wykładowcy przedmiotów muzycznych w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Opracował on notację ruchu przystosowaną do potrzeb szkolnictwa. Notacja ta połączona jest z zapisem muzycznym i nie wymaga opisów słownych, dzięki czemu jest czytelna dla ludzi władającymi różnymi językami.
Od roku 1998, decyzją Ministra Edukacji Narodowej, A. Stadnicki jest recenzentem podręczników i książek pomocniczych do użytku szkolnego w szkolnictwie specjalnym.
Zainteresowanie badawcze i naukowe prof. A. Stadnickiego to:
- Wpływ ćwiczeń muzyczno-ruchowych na rozwój poszczególnych cech motorycznych i mowy dzieci specjalnej troski
- Kwalifikacje muzyczno-ruchowe nauczycieli nauczania przedszkolnego, początkowego i wyższych klas szkół specjalnych
- Przydatność wizualnych pomocy dydaktycznych w kształceniu muzyczno-ruchowym surdopedagogów i dzieci z wadą słuchu
- Komunikatywność notacji ruchu z muzyką
- Przygotowanie muzyczno-ruchowe pedagogów różnych specjalności i ich zainteresowanie podjęciem studiów podyplomowych
- Znaczenie ruchu z muzyką w rewalidacji i resocjalizacji oraz terapii młodzieży i osób dorosłych.
Za swoją pracę prof. A. Stadnicki otrzymał wiele nagród:
- Brązowy Krzyż Zasługi - 1972 r.
- Złoty Krzyż Zasługi - 1979 r.
- Nagroda Ministra NiSzW - indywidualna st. trzeciego 1985 r.
- Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski - 1988 r.
- Nagroda Rektora WSPS indywidualna st. pierwszego - 1995 r.
- Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski - 1997 r.
- Nagroda Rektora WSPS zespołowa st. drugiego- 1999 r.
Jedną z nagród prof. A. Stadnicki przeznaczył na podróż do Hiszpanii. Zabrał tam całą swoją rodzinę aby zobaczyć i pokazać swoim dzieciom miejsca gdzie bywała jego wspaniała matka i babcia jego dzieci - Helena.
Z muzyką i tańcem jest również związana rodzina prof. Stadnickiego. Żona profesora Janina Stadnicka jest absolwentką Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Była nauczycielką muzyki, prelegentką Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Obecnie jest starszym wykładowcą Akademii Pedagogiki Specjalnej. Wypracowała specjalne sposoby rehabilitacji psychofizycznej dzieci niewidomych i dotkniętych innymi uszkodzeniami. Dla poszerzenia przydatnej w pracy ze studentami wiedzy metodycznej zaangażowała się jako nauczycielka rytmiki w OSW dla dzieci niewidomych. Jest autorką książek, artykułów, referatów i piosenek dziecięcych.
Aleksandra Stadnicka - wnuczka Heleny Stadnickiej jest mgr sztuki. Prowadzi ponad 100-osobową orkiestrę mandolinową. Pracuje również w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie, gdzie prowadzi: muzykowanie zespołowe, metodykę wychowania muzycznego, zajęcia umuzykalniające z logorytmiką, edukacją muzyczną oraz w Akademii Pedagogiki Specjalnej - chór, emisja głosu, muzykoterapia, muzykowanie zespołowe. Za swoją pracę otrzymała wiele nagród.
Dominika Stadnicka-Strzęborz - wnuczka Heleny Stadnickiej jest mgr pedagogiki, absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego. Już od dzieciństwa interesował ją taniec. Uczęszczała do szkoły baletowej, uczyła się także gry na fortepianie. Umiejętności taneczno-muzyczne wykorzystuje współpracując z siostrą Aleksandrą przy prowadzeniu zajęć muzyczno-ruchowych.
Podziękowania za wspaniałą pracę prof. Heleny
Za pracę dydaktyczną i artystyczną pani Helena Stadnicka otrzymała wiele pochwał z wpisaniem do akt personalnych, podziękowań i dyplomów uznania.
Za zasługi dla kultury polskiej odznaczona została:
- Złotym Krzyżem Zasługi 1969 r.
- Odznaką Zasłużony Działacz Kultury 1974 r.
- Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski 1979 r.
Otrzymała Medal Komisji Edukacji Narodowej 1979 r. i Nagrodę im. Jana Kochanowskiego - zespołową 1982 r.
Była nauczycielką bardzo lubianą i szanowaną przez wszystkich, którzy mieli szczęście Ją poznać.
Opracowanie:
- Elżbieta Sobkowiak
- Anna Zdziechowska
Bibliografia:
- teczka akt osobowych MDK Radom,
- Zasłużeni i Znani Szkoły Technicznej w Radomiu, opr. Aleksander Sawicki Radom 1999 r.,
- historia i praca Społecznego Ogniska Baletowego w Radomiu (zapiski prof. Heleny Stadnickiej),
- informacja syna Andrzeja Stadnickiego,
- artykuły z prasy.