Krzysztof Prałat był gościem cyklu „Qlturalni”
- Chcemy byście usłyszeli od nas ze sceny coś ważnego - mówił do młodzieży Krzysztof Prałat, aktor Teatru Powszechnego podczas kolejnego spotkania w cyklu „Qlturalni” w Młodzieżowym Domu Kultury przy ulicy Słowackiego.
Krzysztof Prałat, związany z radomską sceną od sześciu lat, znany jest publiczności z wielu ról. Najnowsza to Cyryl w sztuce „Iwona, księżniczka Burgunda” Witolda Gombrowicza w reżyserii Mate Szabo.
Widzom najbardziej jednak zapadł w pamięci jako ojciec Laurenty w dramacie "Romeo i Julia" Williama Szekspira w reżyserii Katarzyny Deszcz oraz Krzyś w sztuce „2084” Michała Siegoczyńskiego i w jego reżyserii.
Dlatego też gospodarz spotkania, Tomasz Kądziela, rozpoczął rozmowę od tych postaci. - U Szekspira ojciec Laurenty to osoba starsza, dojrzała - przypomniał Tomasz Kądziela. - Tymczasem widzimy młodego zakonnika...
Tak, w mojej osobie ojciec Laurenty ma 32 lata - zgodził się Krzysztof Prałat. - Razem z reżyserką uznaliśmy, że jest to młody człowiek, z krwi i kości - ale po przejściach. Dlatego Romeo ma z nim doskonały kontakt. Traktuje go bowiem nie jako spowiednika tylko jak kumpla. Obaj są więc na stopie przyjacielskiej, co ułatwia porozumienie, a potem pomoc dla młodych zakochanych.
Dlaczego umiera miłość?
Postaci Krzysia i Oli - bohaterów sztuki „2084” przypomniano wyświetlając fragmenty sztuki. (W roli Oli wystąpiła Aleksandra Bednarz). - U Orwella złodziejem miłości jest system totalitarny - mówił aktor. - Co zatem zabiera nam ją dzisiaj, we współczesnym świecie? Co powoduje, że w miejsce wielkiego uczucia pojawia się pustka? Nie mamy w sobie tyle siły, by miłość trwała wiecznie.
Opowiedział słuchaczom o kulisach przygotowania spektaklu. - Próby trwały od godziny 22 do czwartej rano - mówił Krzysztof Prałat. - Na początku było nam trochę trudno odnaleźć się o tak późnej porze. Michał dawał nam pewne etiudy aktorskie, które potem weszły do spektaklu.
Efekt pracy był znakomity. Przedstawienie uzyskało nie tylko uznanie publiczności, ale także znalazło się wśród laureatów XV Konkursu Na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Michał Siegoczyński uhonorowany został nagrodą za najlepszą reżyserię, a nagrody za najlepszą rolę żeńską i za najlepszą rolę męską przypadły w udziale Aleksandrze Bednarz i Krzysztofowi Prałatowi.
Ponadto Jury Konkursu rekomendowało przedstawienie „2084” do rejestracji przez TVP Kultura. Jest więc nadzieja, że spektakl zobaczy cała Polska.
Jak powstają role?
Słuchacze, wśród których była między innymi młodzież z gimnazjum w Jedlni - Letnisko pod opieką polonistki, Elżbiety Piotrowskiej, chciała wiedzieć, jak się buduje role w spektaklu i czy aktorom nie przeszkadza, że przed południem występują w dramacie, a po południu w farsie.
- Jesteśmy do tego przyzwyczajeni - tłumaczył Krzysztof Prałat. - Mamy te role odpowiednio poukładane w pamięci. Tak jak wy - najpierw macie polski, potem matematykę - zażartował.
Aktor lubi też swoją rolę w farsie „Mayday”. - Ten tekst został napisany bardzo precyzyjnie - wyjaśnił. - Ale to nie wystarczy. Trzeba w nim przede wszystkim odnaleźć siebie.
Teatr, zdaniem gościa, powinien być szczerą rozmową między aktorami, a widzem. - Staramy się, aby pobyt na spektaklu był dla was przeżyciem, a nie tylko radością, że upiekła się wam matematyka. - podkreślił aktor.
Krzysztof Prałat ma 33 lata. Jest absolwentem Wydziału Lalkarski we Wrocławiu (1998-2003) Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie oraz Państwowego Pomaturalnego Studium Kształcenia Animatorów Kultury w Kaliszu - kierunek teatr.
W Teatrze Powszechnym w Radomiu od 2005 roku. Ważniejsze role to Cyryl w „Iwonie, księżniczce Burgunda” (2010), Ojciec Laurenty w dramacie „Romeo i Julia” , Krzysztof w „2084” Michała Siegoczyńskiego, Jacko (Charles Aznavour) w sztuce „Piaf”, Kreon w „Królu Edypie”, Profesor Bladaczka w „Ferdydurke”, Alek w „Prywatnej klinice” i komisarz Mazurek w „Mayday”.
Barbara Koś
„ECHO DNIA”